Czytasz = Komentujesz . Proszę ^.^

Czytasz = Komentujesz . Proszę ^.^
Niśka

27 stycznia 2013

one. 31/X/2012


Nazywam się Olivia Bright. Mieszkam w Nowym Jorku wraz z tatą i starszym bratem. Zawsze byłam wzorowym dzieckiem. Z natury jestem optymistką. Niestety mam problem z okazywaniem uczuć, co bardzo mi przeszkadza. Od dłuższego czasu miałam plan, który zaczęłam realizować w dniu 16. urodzin. Nie wiedziałam wtedy, jak bardzo wpłynie na mnie decyzja podjęta pod wpływem impulsu, spontaniczna i nie do końca przemyślana. Wiedziałam jedno- nigdy nie będę żałować. Ale cofnijmy się w czasie do tego dnia, w którym wszystko się zaczęło…

31 października 2012 r.

Obudziły mnie ciepłe promyki słońca wkradające się do pokoju przez rozchylone zasłony. Przeciągnęłam się i siadłam na łóżku owinięta miękką kołdrą. Chciałam jeszcze na chwilkę zanurzyć się w krainie marzeń, zamknąć oczy i już nie wracać, ale ten dzień był zbyt wyjątkowy. Zerwałam się więc szybko i wyjrzałam przez duże okno. Ulica była jeszcze pusta, tylko jedna dziewczyna przystrajała kawiarnię naprzeciwko, do której z resztą często zaglądałam. Było halloween. To nasze amerykańskie święto było wspaniałym jak dla mnie obrządkiem. Uwielbiałam je, ale nie wiem, czy nie przypadkiem dlatego, że 31 października 1996 roku przyszłam na świat. Podążyłam w stronę garderoby, podłączając wcześniej do gniazdka prostownicę, i zaczęłam przebierać w stosie ubrań. W końcu zdecydowałam się na czarną sukienkę. Jeszcze tylko biżuteria i zaczęłam bawić się włosami. Całe przygotowania nie zajęły mi zbyt dużo czasu. Gdy tylko spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że już nic nie da się poprawić rzuciłam się pędem na dół. W kuchni stał tata. Tak dawno nie widziałam go w tym miejscu. Stół zastawiony był różnymi przysmakami, a nad nim unosił się istny raj zapachowy. Ujrzałam też obok talerza mały pakuneczek. W tej chwili jednak usłyszałam mojego brata pędzącego po schodach.

-Siema siostra! A więc sweet sixteen!- krzyknął i z rozpędu poderwał mnie do góry. Wirowałam w powietrzu trzymając się kurczowo jego ramion. Zaczęliśmy się śmiać, wszyscy we troje.- Wszystkiego najlepszego kochana- rzekł już spokojniej i podał mi małą torebeczkę.

-Dziękuję. Też cię kocham wariacie- odparłam i zabrałam się za prezent. Gdy tylko otworzyłam opakowanie moje źrenice rozszerzyły się, a usta pozostały rozchylone przez dłuższy czas. Trzymałam w rękach nowiutką lustrzankę- moje ogromne marzenie. Rzuciłam się na Remy’ego i ucałowałam w policzek.

-A to ode mnie- dodał tata i wręczył mi pudełeczko, które wcześniej stało na stole. Była w nim para kolczyków, ale nie byle jakich- kolczyków mojej mamy.- Uznałem, że już czas. Daję ci je i mam jedną prośbę- nie odejdź ode mnie, tak jak ona- to mówiąc łzy naszły mu do oczu, więc szybko przytuliłam go i dla rozładowania atmosfery zarządziłam otwarcie dwunastego halloween XXI wieku.

„Dzień był wspaniały. Dzieci chodziły od domu do domu i zbierały słodycze, a my siedzieliśmy na miękkiej kanapie w poszukiwaniu interesujących filmów. Nikt nie zadzwonił, poza moją najukochańszą kuzynką Sieną. Zawsze o mnie pamiętała. Rozmawiałyśmy chyba przez godzinę, a po pożegnaniu się wróciłam do biernego obchodzenia urodzin. Mimo wszystko lubiłam ten dzień, choć wolałabym, by wyglądał inaczej. Ale to może za rok…”- tak brzmiał tekst zapisany na pierwszej stronie wspomnianego wcześniej notesu. Może za rok…

Była już 1:00. Wsunęłam na nogi trampki, zarzuciłam plecak i po drabinie zeszłam na podwórko. Do skrzynki wrzuciłam list. Na ulicy widać było jeszcze resztki wieczornej zabawy. Zebrałam po drodze wiele słodyczy oglądając się wielokrotnie w stronę domu. Szłam jednak pewnie, gdy przypomniałam sobie słowa taty: „Nie odejdź ode mnie, tak jak ona”. Łzy zebrały się w kącikach oczu, a ja pobiegłam do najbliższego przystanku i wskoczyłam w autobus na lotnisko. Miałam jeden cel, jeden kierunek- Londyn.
* *  *

Nie wiem, czy o to mi chodziło, ale mam nadzieję, że was nie zawiodłam, bo długo nad nim myślałam. Proszę was o opinie. To dla mnie ważne, bo piszę dla was. Czekam też na nowych obserwatorów. Niedługo pojawią się bohaterowie, których grono będzie powiększało się w miarę upływu czasu.
Papa słodziaki ^^

25 stycznia 2013

Prolog.


30 października 2012r.

Tego dnia wszystko na świecie zdawało się cierpieć. Wiatr świstał głośno i przechadzał się pustymi, ciemnymi ulicami. Liście tańczyły w powietrzu z wyraźną niechęcią. Krople deszczu spadały bezwładnie na ziemię i uderzały o biedne okna domów, których właściciele ze smutkiem przyglądali się scenie na zewnątrz. Siedziałam w ciasnym pokoiku z kubkiem gorącej herbaty z imbirem w dłoni i podziwiałam jesienny koncert wygrywany na mojej szybie. Szarość na dworze wskazywała mi tylko jeden kierunek- ciepłe łóżko w pakiecie ze świeżą puchową kołdrą. Ja jednak miałam inne plany. Plany, które zapisałam w kalendarzu już w czerwcu i których nie mogłam przełożyć na żaden inny termin. Następnego ranka miałam obudzić się i stać się zupełnie inną osobą, dlatego owego ponurego dnia musiałam zamknąć wszystkie sprawy rozpoczęte przez te 15 lat życia. Z szuflady w biurku wyciągnęłam czarno-biały notes opatrzony tytułem „Nothing is IMPOSSIBLE, the word itself says: I”M POSSIBLE”. Otworzyłam go na pierwszej stronie i zapisałam: 31 października 2012r.- my new beginning…

* * *

Pisałam to późno w nocy i nie do końca jestem zadowolona z efektu. Wiem, że jest krótki, ale mam nadzieję, że jego długość i jednoczesna tajemniczość zachęci was do zagladania tutaj co jakiś czas po nowe rozdziały. Jak oceniacie mój początek?